lista 10 błędów retuszerskich, których musisz się wystrzegać - w końcu to 10 grzechów głownych w retuszu zdjęć

10 grzechów głównych w retuszu

Na kanale Sztuka Retuszu na YouTube jako jeden z pierwszych filmów pojawił się odcinek pt. „10 częstych błędów w retuszu”. I wiecie co? Niedawno zdałam sobie sprawę, że i owszem, zrobiłam może i wideo o tym, ale jednak zapomniałam napisać o tym tutaj – a to przecież tak istotny temat! 

Dlatego przygotowałam dla Was skróconą wersję tekstową tegoż filmu. A co! 

Samo wideo wrzucam poniżej. Pamiętajcie jednak, że choć ja nie zawsze jestem poważna, tak wspominane w filmie błędy są bardzo „na poważnie” i należy się ich wystrzegać.

Ale hej, nie przejmujcie się, jeśli któryś z tych grzeszków (lub wszystkie) macie na swoim koncie! Sama nie byłam lepsza, gdy zaczynałam swoją przygodę z Photoshopem – tym głośniej mówię, byście byli mądrzejsi ode mnie. Uczenie się na czyichś błędach sprawia, że być może za jakiś czas nie będziecie robili podobnego do mnie facepalma, gdy będziecie patrzyli na własne zdjęcia! 😉

 


 Zatem jedziemy!

10 grzechów głównych w retuszu,
czyli na czym wysypują się
początkujący photoshopowicze

 

1. Blurowanie skóry – wersja kombo: blurowanie skóry i późniejsze dodawanie szumu, coby to ukryć

Podstawowa zasada: skóra ma teksturę. Serio. Blurowanie – czyli rozmywanie skóry – to nic innego, jak nadawanie jej plastikowego wyglądu.
I nie, to nie sprawia, że skóra jest idealna (choć, istotnie jest pozbawiona wyprysków – właściwie w ogóle wszystkiego jest pozbawiona). To sprawia, że jest plastikowa, a plastikowi mówimy: „Nie”.

blurowaNIE czyli blur jest fe 10 grzechów retuszu

2. Używanie narzędzia liquify (znanego też jako formowanie lub skraplanie) w nieumiejętny sposób

„Nieumiejętny” może być nieco mylące, więc już wyjaśniam: kojarzycie te wszystkie zdjęcia, na którym dziewczyna pręży się przy framudze drzwi, a framuga ta wygina się pod dziwnym kątem? No. O tym właśnie mowa. 

błędy liquify czyli z cyklu 10 grzechów głównych retuszu
Ławka zafalowała z wrażenia…

3. Zostawianie koloru selektywnego

To też jest coś, z czym eksperymentuje chyba każdy, kto odkrywa podstawowe funkcje programów graficznych, szczególnie, że opcję tę oferuje niemal każdy, nawet najbardziej amatorski program. Na czym to polega? Przerabiamy zdjęcie kolorowe na czerń i biel, a następnie jeden z kolorów przywracamy. Przykład? Czerwona róża na czarno-bialym… wszystkim.
A fe. Ostatnim razem było to modne za Kennedy’ego.
Nie idźcie tą drogą. 

kolor selektywny jesden z 10 grzechów głównych w retuszu

 

4. Brak korekcji obiektywu

Zwracam uwagę: korekcji, nie kalibracji!

Błąd częstszy niż ustawa przewiduje – wlaściwie bardzo wielu fotografów w ogóle o tym nie myśli, i mowa tu nie tylko o początkujących fotografach. Idzie o to, że każdy obiektyw trochę zakrzywia obraz (jeśli jeszcze o tym nie wiecie lub nie jesteście co do tego przekonani, odsyłam Was do artykułu: „Oszustwo w fotografii”, gdzie na własne oczy przekonacie się, że obiektywy faktycznie zakrzywiają rzeczywistość) – jeśli dobrze znamy swój sprzęt, możemy użyć tego na swoją korzyść, ale prawda jest taka, że często zwyczajnie zapominamy o tym, że należy nasze zdjęcie skorygować pod kątem zniekształceń.
Warto dodać, że siła zniekształcenia zależy od ogniskowej aparatu i o ile niektóre zakrzywienia pozostają akceptowalne, tak inne sprawią, że nasz model przybierze wygląd przybysza z innej planety.

Korekcji obiektywu możemy dokonać już na poziomie wywoływania naszego RAWa, a jeśli pominęliśmy tę opcję, to w każdej chwili możemy zrobić to w Photoshopie, odpalając zakładkę Filtr -> Korekta obiektywu.

 

5. Frequency seperation z jednoczesnym zblurowaniem warstwy z kolorem i światłem

O samej metodzie frequency separation zrobię Wam niedługo krótki film, a tym, którzy nie zetknęli się dotąd z tą metodą, wyjaśnię: frequency separation to metoda średnizaawansowanego, ale wciąż bardziej amatorskiego retuszu skóry, choć w połączeniu z umiejętnym użyciem dodge and burn z całą pewnością może zdziałać cuda. Choć dość niewielu zawodowych retuszerów w ogóle po nią sięga (obecnie „wypycha” ją precyzyjny dodge and burn – ale do tego, dlaczego FS nie jest w pewnych kręgach akceptowany, jeszcze wrócimy, bo temat ten budzi pewne kontrowersje i wymaga wyjaśnienia), to wciąż bardzo popularna jest wśród fotografów i gdy tylko zapytasz na forum fotograficznym, jak wyretuszować skórę, wszyscy z pewnością polecą Ci frequency separation. Czym jest w takim razie?

Frequency separation polega na rozdzieleniu zdjęcia na dwie warstwy: na warstwę z teksturą oraz na warstwę z kolorem i światłem, na których następnie pracujemy osobno. Samo zastosowanie tego podziału jest niezwykle proste, no i najpewniej tu rodzi się problem: bo umiejętna praca tą metodą już wcale tak banalna nie jest i bardzo łatwo natknąć się na wiele mitów z nią związanych. 

Wszystko bowiem byłoby pięknie (same niedoskonałości by znikały pod wpływem łatki lub innego plastra, skóra wyglądałaby o niebo lepiej), gdyby wielu początkujących nie postanawiało skrócić sobie pracy i zamiast „pracować” na warstwie z kolorem i światłem… po prostu zaznaczała całą warstwę i ją rozmywała! 

Efekt? Niemal identyczny jak w przypadku punktu pierwszego: mamy teksturę (analogicznie do nałożonego sztucznie szumu), ale tak mocne rozmycie sprawia, że twarz i tak wygląda na plastikową – choćby dlatego, że znika zeń naturalne światło. 

błędne używanie frequency separation blurowanie złe na każdym etapie 10 grzechów retuszu
Niby tekstura jest, ale efekt wciąż sztuczny…

6. Szaleństwa z metodą dodge and burn

Dodge and burn oznacza, zasadniczo, pracę ze światłem. Tej metody używamy do rozjaśniania poszczególnych elementów, usuwania niedoskonałości na skórze (tak, to jest ta metoda, która spore grupie profesjonalnych retuszerów zastępuje wspomniane frequency separation!), poprawiania makijażu, modelowania sylwetki, etc, etc. Ogólnie: tam, gdzie jest światło (albo jego brak!), tam pojawia się możliwość zastosowania metody dodge and burn.

Gdzie leży problem? Po odkryciu metody dodge and burn jesteśmy zwykle tak podekscytowani możliwościami, jakie nam daje, że stosujemy ją wszędzie i na wszystkim, kompletnie nie zważając na to, czy jest to potrzebne. Dodajemy światło tam, gdzie fizycznie jego obecność nie ma racji bytu, tak długo dłubiemy przy skórze, że zamiast dodać jej trójwymiarowości, sprawdziamy, że nasza postać staje się płaska, albo wręcz zmieniamy modelom rysy twarzy…

Jak, zapytacie, można światłem zmienić komuś rysy twarzy? Och, to nic trudnego! Wystarczy usunąć cień, który podkreśla rysy – gdyby wyeliminować te cienie, nasze twarzy stałyby się płaskie. No i takie stają się na zdjęciach tych z nas, którzy przesadzają z metodą dodge and burn

Ale wiecie, co najbardziej razi? Wypalanie modelom białek oczu. Do bieli. Do bieli tak białej, że Vizir by się nie powstydził.

UWAGA! Lasery z oczu! 

 

 

7. Niewywoływanie RAWów

Oznacza albo pracę w jpg (gdybyście mieli wątpliwość, dlaczego RAW jest lepszy, możecie obejrzeć krótki wstęp do tego tutorialu) albo… faktyczne niewywoływanie RAWu, czyli automatyczną kompresję do jpg.

Wywołujcie RAWy. To oszczędzi Wam ogrom pracy w PS. Wiem, co mówię – sama długo olewałam porządne wywoływanie RAWów: do dziś pluję sobie w brodę, że tyle czasu zajęło mi dojście do tego, jaka to oszczędność czasu…

 

8. Praca na nieskalibrowanym monitorze

Przyznajcie się, wiedzieliście. To musiało znaleźć się na liście „10 grzechów głównych w retuszu”! Bo widzicie, błędy w retuszu nie zawsze oznaczają błędy popełniane w programie graficznym… Często oznaczają nasze nieprzygotowanie do pracy.

Nieskalibrowany monitor oznacza złe kolory. Złe kolory oznaczają brzydkie zdjęcia. Ot, co. Do kalibrowania monitorów (i dlaczego to takie ważne) na pewno jeszcze wrócimy, a póki co – punkt dziewiąty! 

 

9. Operacje plastyczne na modelkach

Czyli te korekty, które sprawiają, że nie można już rozpoznać modelki. 

Jeśli nie zajmujesz się fotografią stricte artystyczną i celem Twojej fotografii jest „ukazywanie prawdziwego piękna modelki” (że tak sobie pozwolę zacytować za kilkoma fotografami portretowymi), to dlaczego, do jasnej cholery, idziesz z obróbką zdjęcia tak daleko, że modelka z Twojego zdjęcia nie ma już nic wspólnego z tą z oryginalnego wydania? Nie, nie, my tu nie mówimy o delikatnym poprawianiu pewnych mankamentów, my tu mówimy o najprawdziwszej operacji plastycznej! Zmiana kształtu nosa, powiększanie oczu, zmienianie owalu twarzy i te wszystkie inne rzeczy, za które wielu ludzi płaci krocie u chirurga plastycznego. Ale wiecie co? Fotograf to nie chirurg plastyczny. Twoja modelka po retuszu powinna wyglądać lepiej niż przed, ale wciąż powinna przypominać siebie.

gdy Photoshop pójdzie za daleko czyli 10 grzechów retuszu
Photoshopowa operacja plastyczna

10. Usuwanie zasinień lub worków pod oczami za pomocą łatki lub stempla

Dziesiąte, ale nie bez powodu znalazło się na liście „10 grzechów głównych w retuszu” – jest wręcz nagminnie stosowane. Ba! Jeśli zapytacie na jakimś fotograficznym forum, jak sobie radzić z podkrążonymi oczami, na pewno znajdzie się kilku znawców, którzy polecą stempel lub łatkę.

A ja wtedy zawsze trochę dostaję zawału.

Zdradzę Wam tajemnicę: skóra pod oczami ma bardzo specyficzną strukturę i jeśli pobierzecie próbkę z innego miejsca i zwyczajnie „zastemplujecie” te miejsca, to będzie to widać. Serio. A zdjęcie krycia z warstwy „zastemplowanej” niewiele zmieni: ba, w ten sposób załagodzicie przebarwienie, ale go nie usunięcie.

No i zniszczycie fakturę skóry pod oczami.

O używaniu łatki już nie wspomnę, bo #łolaboga, kto też wpadł na taką głupotę! Nie dość, e faktura skóry jest zupełnie inna, to w dodatku albo odcina nam się bardzo ostro od reszty skóry albo z kolei strasznie rozmywa (kwestia tego, jak łatkę ustawimy). Tak czy siak – sieczka. 

Wiecie, na czym polega tajemnica? Zasinienia pod oczami różnią się od reszty skóry nie tylko barwą, ale i światłem. Wystarczy, że rozjaśnimy te miejsca i dodamy im odcienia reszty skóry, ustawiając przy tym odpowiedni tryb warstwy. I już! Tekstura nieruszona, sposób niezwykle szybki, efekt idealny. Działa zarówno przy zasinieniach, jak i w przypadku worków pod oczami. #sprawdzoneinfo

A jeśli i tak opis ten brzmi zbyt skomplikowanie, to dodaję także krótki tutorial, jak sobie radzić z takimi przebarwieniami – naprawdę, to nic trudnego. 



***

Dorzucilibyście coś jeszcze do tej listy? 

 

Jesteśmy też